Jest on skierowany do wszystkich mieszkańców m.st. Warszawy, w szczególności osób zagrożonych uzależnieniem (pijących ryzykownie i szkodliwie), osób uzależnionych od alkoholu oraz ich bliskich (często współuzależnionych / DDA).
Szczepienie jest to zabieg profilaktyczny, który ma na celu zwalczanie niektórych chorób zakaźnych. Często osoby, u których zostało wykonane szczepienie zastanawiają się, czy wolno im spożywać alkohol przed lub po zaaplikowaniu szczepionki. Alkohol etylowy obniża odporność organizmu, tak jak i szczepionka. Ich łączne zastosowanie może sprzyjać rozwojowi wtórnej infekcji. Spożywanie alkoholu przy wykonywanym szczepieniu może wpływać także na pojawiające się działania niepożądane po szczepionce spis treści 1. Spożywanie alkoholu po szczepieniu 2. Odczyny poszczepienne a alkohol 1. Spożywanie alkoholu po szczepieniu Na rynku farmaceutycznym dostępnych jest wiele różnych szczepionek, na różnego rodzaju choroby zakaźne. Niektóre z nich to szczepionki obowiązkowe, inne to szczepienia zalecane. Wyróżniamy różnego rodzaju szczepionki, w zależności od ich postaci i drobnoustrojów w niej zawartych. Mogą to być żywe drobnoustroje o osłabionej zjadliwości, tzw. atenuowane szczepionki, martwe drobnoustroje bądź anatoksyny – toksyny drobnoustrojów pozbawione zjadliwości. Bez względu na typ szczepionki, jej zadaniem jest wytworzenie w organizmie odporności czynnej na dany drobnoustrój wywołujący chorobę. Bezpośrednio po podaniu szczepionki układ odpornościowy jest osłabiony, ale po krótkim czasie nasilone jest jego działanie. Chociaż po szczepieniu nie jest przeciwwskazane przyjmowanie alkoholu, to jednak nie zaleca się jego spożywania. Dlaczego? Alkohol bowiem obniża odporność organizmu. Następuje ograniczenie aktywności białych ciałek krwi, które odpowiedzialne są za zwalczanie infekcji powstających w organizmie. Osłabiony system odpornościowy nie jest w stanie wtedy prawidłowo funkcjonować, co powoduje większą podatność na zakażenia drobnoustrojami – bakteriami, wirusami, grzybami lub innymi. Przyjmowanie napojów alkoholowych, szczególnie w dużych ilościach, bezpośrednio przed lub po wykonaniu szczepienia, powoduje jeszcze silniejsze osłabienie układu odpornościowego. Niektóre szczepionki przyjmowane są w postaci doustnej. Spożycie alkoholu może wpłynąć na ich wchłanianie z przewodu pokarmowego. Zobacz film: "Powikłania po szczepieniach" 2. Odczyny poszczepienne a alkohol Często zastanawiamy się czy szczepienie jest bezpieczne. Każde zaaplikowanie szczepionki może wiązać się z pojawieniem się pewnych działań niepożądanych. Nie u wszystkich się one pojawiają. Jeżeli już wystąpią, to należą najczęściej do nich: powiększenie węzłów chłonnych, objawy miejscowe (w miejscu wkłucia): zaczerwienienie, obrzęk, bolesność, naciek, objawy ogólne: gorączka, złe samopoczucie, bóle głowy i mięśni, wysypki, pokrzywki. Spożywanie dużej ilości alkoholu w okresie przyjmowania szczepionki może nasilić te objawy lub przyczynić się do ich pojawienia się. Po szczepionkach mogą pojawić się także pewne powikłania czy niepożądane odczyny poszczepienne (NOP). Zaliczamy do nich: objawy z ośrodkowego układu nerwowego (OUN): encefalopatia, zapalenie mózgu, drgawki, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, bóle stawów, zapalenie ślinianek, zapalenie jąder, gorączka powyżej 39 stopni Celsjusza, tzw. krzyk mózgowy (płacz lub krzyk o wysokim tonie, trwający dłużej niż 3 godziny i pojawiający się 6-18 godzin po szczepieniu), małopłytkowość, posocznicza, wstrząs septyczny, inne. Najczęściej pojawiają się one w wyniku zastosowania nieodpowiedniej szczepionki, tzn. przeterminowanej czy błędu przy podawaniu szczepionki, a także w wyniku reakcji indywidualnej organizmu na daną szczepionkę. Nie jest potwierdzony wpływ spożywania alkoholu na ich pojawienie się, ale może być on czynnikiem im sprzyjającym, ze względu na działania osłabiające na organizm oraz wypłukujące składniki mineralne. Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki. polecamySzerokim łukiem omijaj mężczyzn, którzy cię irytują i złoszczą, doprowadzają do łez, próbują cię zmienić albo w towarzystwie których czujesz się nieswojo i przestajesz być sobą. „Związałam się z P., bo każda sekunda z nim spędzona jest cudowna!” – twierdzi internautka Gosia. Więcej cech idealnego mężczyzny Picie wina a wątroba Zarabiam na życie piciem — jestem degustatorem win. Jednak okazuje się, że na dłuższą metę smakowanie alkoholu może mnie zabić. Wprawdzie degustacja często odbywa się około godziny rano i polega na wzięciu do ust jednego łyka wina, a następnie wypluciu go, ale równie często przybiera ona formę 12-daniowej uczty, która kończy się o nad ranem. Nie ma co kryć, praca w nadgodzinach zawsze odbija się negatywnie na moim zdrowiu. Uwielbiam moją pracę, ale niedawno zacząłem odczuwać bóle w mięśniach — a mam dopiero 40 lat. Spojrzałem w lustro: mam 180 cm wzrostu i ważę 70 kilogramów. Jestem dość szczupły, ale moja sylwetka zmieniła się ostatnio na niekorzyść. W liceum brałem udział w biegach sprinterskich, później dbałem o formę, jeżdżąc na rowerze. Tak było do czasu, gdy ukończyłem 30 lat. Wtedy zarzuciłem uprawianie sportu. Prowadziłem własną firmę i nie miałem na to czasu. Z czasem moje bóle nasiliły się, więc postanowiłem poszukać profesjonalnej pomocy. Na szczęście w tej branży mam przyjaciela Marka – specjalistę chorób wewnętrznych. Stłuszczenie wątroby. Diagnoza I Przeczytałem gdzieś, że poszczególne części ciała człowieka starzeją się w różnym tempie, a nasz wiek jest równy wiekowi „najstarszej” z nich. Warto starać się „odmłodzić” tę najstarszą część, żeby „pozostałe nie zestarzały się również, idąc za jej przykładem”. Wizja mojej podstarzałej wątroby była bardzo niepokojąca, dlatego zapisałem się na USG jamy brzusznej i wizytę u Marka jak najszybciej. Ten pokazał mi zdjęcie zdrowej wątroby, która lśniła czerwienią krwi i emanowała swoistym pięknem, a potem skontrastował je ze zdjęciem stłuszczonej wątroby alkoholika, która wyglądała jak posiniaczone i lekko nadgniłe gęsie wątróbki. „Stłuszczenie wątroby zwiększa poziom cholesterolu w organizmie i wywołuje insulinoodporność”, powiedział Marek. „Zwiększa szanse zachorowania na zapalenie wątroby i daje pożywkę rakowi. Oprócz tego powoduje choroby serca”. To jeszcze nie był koniec. „Większość ludzi, którzy wypijają dwa drinki przed snem, cierpi na stłuszczenie wątroby”, dodał. Dwa drinki? Dla mnie to aperitif! Zanim zdążyłem wymyślić plan ucieczki, przyjaciel zaprowadził mnie do małego pokoju, w którym kazał mi się położyć na kozetce i podciągnąć bluzę. Potem posmarował mój brzuch zimnym żelem i zaczął przesuwać po nim małym urządzeniem. Przyglądał się obrazowi, który wyświetlił się na laptopie. Chwilę później na ekranie pojawiła się informacja: moja wątroba ma 65 lat. Nie miałem pojęcia, jak doszedł do tego wniosku, ale przeraziłem się. Wyobraziłem sobie samego siebie jako niedołężnego czterdziestopięciolatka chwiejącego się nad grobem. Nagle poczułem, że chcę się napić — i to czegoś dużo mocniejszego niż kieliszek Pinot Noir. „Z doświadczenia mogę powiedzieć, że pacjenci, którzy ograniczają spożycie alkoholu do 3 – 4 drinków tygodniowo, zaczynają brać suplementy i zrzucają około dwóch kilogramów, już po sześciu miesiącach mają 40-letnią wątrobę zamiast 70-letniej”, powiedział Marek, niezbyt poprawiając mi tym nastrój. Potem wręczył mi płytę z nagraniem badania USG i torbę pełną suplementów, które nazwał „Pakietem wątrobowym”. Ogarnięty przerażeniem po powrocie do domu zacząłem przeszukiwać Internet i wyczytałem, że jeden z tych suplementów, ostropest, jest popularny wśród osób cierpiących na zapalenie wątroby typu C, a drugi, omega-3, był kiedyś wykorzystywany do hamowania pragnienia u nałogowych alkoholików. Czy naprawdę było ze mną aż tak źle? Na wypadek, gdybym nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, Marek zadzwonił do mnie następnego dnia i powiedział: „Wyobraź sobie, że tańczyłeś z najpiękniejszą dziewczyną na Titanicu i nagle usłyszałeś gong. Wiesz, co to było? Wcale nie góra lodowa. To był aparat USG”. Uwaga, człowiek za burtą! Pamiętaj, że w wypadku nieśmiałego mężczyzny, często potrzeba więcej czasu, aby otworzył się przed Tobą. Staraj się spędzać z nim chwile, jakby był Twoim dobrym znajomym. Niech czuje, że jest dla Ciebie ważny. Pamiętaj o zachowaniu w tym wszystkim zdrowej równowagi, gdyż zbyt natarczywe działanie mogłoby go spłoszyć. fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed Mam 41 lat i jak dotąd mąż nigdy nie dał mi odczuć, że mu się nie podobam. Dbał o moje samopoczucie przed ślubem i po nim. Dbał też o mnie, gdy zaszłam w ciążę i dochodziłam do swojej wagi po porodzie. Zawsze czułam się atrakcyjna. Dopiero teraz, gdy zaczęłam chodzić na fitness, nabrałam wątpliwości, czy przez te wszystkie lata był ze mną szczery… Mój Tomek lubi ruch i zawsze dbał o swoją kondycję. Jeździ na rowerze, biega i chodzi na siłownię. Nie wygląda więc na swoje lata i może pochwalić się figurą trzydziestolatka. Odkąd pamiętam, zachęcał też mnie, żebym uprawiała jakiś sport. – Poszłabyś ze mną pobiegać, Edytka – mówił. – To fajna sprawa. – Fajnie jest też posiedzieć na balkonie z książką. Biegaj wokół bloku, będę ci liczyła okrążenia. – Ty się śmiejesz, a ja mówię poważnie. Lepiej byś się poczuła. – Ale ja nie czuję się źle. – Nie chodzi o to. Przecież wiesz, co mam na myśli. – Wiem, ale jeszcze nie dojrzałam. Może kiedyś – śmiałam się. No i tak sobie spokojnie dojrzewałam Nigdy nie miałam szczególnych problemów z wagą, więc i motywacja była niewielka. Poza tym Tomek zawsze komplementował moją urodę, więc nie widziałam potrzeby, żeby starać się o lepszą figurę. Nie należę do kobiet, które obsesyjnie walczą z upływem czasu, więc dbałam tylko o zdrową dietę. To mi wystarczało. Jakiś czas temu miałam jednak przykrą przygodę. Schylałam się do szafki z garnkami i coś strzeliło mi w plecach. Skończyło się wielkim bólem i wizytą u fizjoterapeuty. Pomógł mi, ale jednocześnie zastrzegł, że powinnam zacząć uprawiać jakiś sport, że muszę wzmocnić mięśnie grzbietu, by te bóle nie wracały. Powiedział, że wystarczy fitness w dobrym klubie. Zapewnił mnie, że znajdę tam specjalne zajęcia wzmacniające plecy, ale też i wiele innych rodzajów ćwiczeń. Ten młody człowiek dodał, że powinnam pomyśleć też o zrzuceniu wagi, bo nadmiar kilogramów źle robi na problemy z kręgosłupem. Hmm… Szybko zrzuciłam kilka kilogramów Trochę się zdenerwowałam na ten „nadmiar kilogramów”, ale z drugiej strony uznałam te argumenty. Ewidentnie miałam problem – nie było to żadne widzimisię tego pana. No więc zapisałam się na zajęcia. Gdy mąż usłyszał, że idę ćwiczyć do osiedlowego klubu, bardzo się ucieszył. Cieszył się tak bardzo, że aż wzbudził moje podejrzenia. – A co ty taki podekscytowany? Też uważasz, że mam „nadmiar kilogramów”? – dopytywałam. – Nie, gdzie tam! A kto tak uważa!? – No mój fizjoterapeuta. – Baran – skwitował krótko i dodał: – Cieszę się, bo odkryjesz dobrodziejstwa regularnych ćwiczeń. Zobaczysz, będzie naprawdę super! Rzeczywiście, miał rację. Już po pierwszym razie poczułam ogromną satysfakcję. Było bardzo ciężko, ledwo wyczołgałam się z sali. Ale gdy się już umyłam i wyszłam z szatni, poczułam się lżej, lepiej, weselej. No i zaczęłam chodzić regularnie. Najpierw na te zajęcia wzmacniające plecy, a potem na inne – bardziej wymagające. Przez pierwsze miesiące było mi trudno, bo nie potrafiłam wykonać większości ćwiczeń. Czułam się trochę zawstydzona, trochę za stara, a czasem po prostu zmęczona. Ale pozytywne strony tej całej gimnastyki przyćmiewały te gorsze. Efekty przyszły zadziwiająco szybko Nigdy nie miałam kłopotów z przejściem na dietę, więc i teraz zaserwowałam sobie jadłospis wspierający rozsądną utratę wagi. Po trzech miesiącach sama widziałam w lustrze, że ubyło mi parę kilo, i wyglądam zgrabniej. O dziwo, odmłodniałam nawet na twarzy. Mąż też to zauważył. – O matko jedyna! – wypalił któregoś dnia, gdy wyszłam z sypialni ubrana w czarne pończochy i krótką spódnicę, której już dawno nie wkładałam. Szliśmy wtedy na imprezę do znajomych. – Co się dzieje? – zdziwiłam się. Tomek się roześmiał. – Co się dzieje? Dziewczyno, widziałaś się w lustrze!? – No tak, a co jest? – udawałam, że nie wiem, co ma na myśli. – Coś z włosami czy oczko mi puściło? – Kobieto, wyglądasz jak milion dolarów. Ja wiedziałem, że ty jesteś laska, ale nie że aż taka. – Oj, przesadzasz… – Ani trochę. Twoje ciało zaskakująco dobrze reaguje na ćwiczenia. – Ale mogę tak iść? – Pytanie! Było mi miło, że zauważył A jeszcze milej, że w kolejnych tygodniach i miesiącach nie ustawał w zachwalaniu mojej urody. Komentował wszystkie postępy, zachwycał się nad moimi nogami, biodrami, talią. Cieszył się, że radośniej wyglądam, wzdychał, gdy wkładałam bluzki z dekoltem. Nasze życie małżeńskie przeżywało renesans. Tomek był mną zachwycony. Nie było dnia, by nie dał mi tego odczuć. Za każdym razem, gdy wracałam z fitnessu, pytał, co robiłam na zajęciach, nad czym pracowaliśmy. Jego reakcja dodatkowo motywowała mnie do ćwiczeń. Zapisałam się na więcej zajęć. Ale nie tylko dla niego – po prostu to lubiłam. Ekscytowała mnie ta nowa przygoda. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że moja metamorfoza może wkrótce stać się przyczynkiem smutnej refleksji, która na długo zepsuje mi humor… To było równo rok po tym, jak zaczęłam ćwiczyć. Gdy powiedziałam mężowi, że mam rocznicę, zaproponował, byśmy uczcili ją wspólnym wieczorem przy winie. Zgodziłam się, bo od dawna nie piłam alkoholu. Postanowiłam jednak zrobić tego dnia wyjątek. Siedliśmy razem w salonie i otworzyliśmy butelkę. Ja chciałam obejrzeć coś w telewizji, ale mąż wymyślił, że moglibyśmy pooglądać album ze zdjęciami. Żebym uzmysłowiła sobie, jak się zmieniłam. – Dopiero wtedy zobaczysz, jak schudłaś – powiedział. Miał rację. Gdy spojrzałam na siebie sprzed dwunastu miesięcy, zdałam sobie sprawę, ile kilogramów zgubiłam. Jak wyszczuplałam. Przeglądałam kolejne fotografie z dumą, ale i z zawstydzeniem. Czułam się fatalnie – O zobacz tu! – wykrzyknął Tomek. – Jakie miałaś biodra! Widzisz? A teraz? Teraz jak szesnastka. No i na brzuchu widać najbardziej. Teraz masz płaski, a wtedy… Aleś zrobiłaś robotę. Nie mogę uwierzyć – uśmiechał się do mnie, a ja kiwałam głową. – No fakt. Dużo się zmieniło. – Dużo? Bardzo dużo. Popatrz na tym zdjęciu, na twoich urodzinach. Buzia jak księżyc w pełni, a teraz masz kości policzkowe. Ależ jestem z ciebie dumny! Ty wiesz, że jeden z naszych sąsiadów zaczepił mnie ostatnio na ulicy i zachwycał się tobą? Mówił, że cię widział na zakupach i nie mógł się napatrzyć! Normalnie puchłem z dumy! – To miło – odparłam, choć przestała mnie już bawić ta rozmowa. Naszła mnie refleksja, że skoro Tomek tak się cieszy moją metamorfozą, to z poprzedniej formy musiał być niezadowolony. – Koniecznie musisz chodzić na ten fitness, kochanie. Nie możesz zaprzepaścić tych efektów – dodał, a mi wtedy całkiem przeszła ochota na oglądanie zdjęć i na świętowanie. Przemilczałam sprawę, bo nie chciałam psuć nastroju. Po prostu powiedziałam, że jednak chciałabym obejrzeć film, i zamknęliśmy album. Gapiłam się w ekran, choć cały czas zastanawiałam się nad tym, co musiał myśleć o mnie mój mąż kiedyś. Z jego komentarzy można było wywnioskować, że widział potwora, że dostrzegał mnóstwo wad, ale udawał, że mu się podobam… Przez cały wieczór pogrążałam się w smutnych myślach i nawet mi się łezka zakręciła. A on nic nie zauważył. Czułam się fatalnie. Od tamtego dnia gryzę się z tymi myślami Staram się na nich nie koncentrować, ale co jakiś czas wraca do mnie jednak wspomnienie tego wieczoru. Wiem, że powinnam z Tomkiem porozmawiać, ale nie wiem, jak się do tego zabrać. Trochę się wstydzę, a trochę jestem na to zbyt dumna. Czasem znów zastanawiam się, czy po prostu nie histeryzuję. No i tak sobie żyję z tym moim małym problemikiem. Raz się z niego śmiejąc, a innym popadając w przygnębienie. Chyba będę musiała z mężem o tym pogadać, ale nie wiem, jak zacząć. Co mam powiedzieć, żeby nie wyjść na wariatkę. Zastanawiam się też, czy jest cokolwiek, co on mógłby powiedzieć, żebym poczuła się lepiej… Czytaj także:„Mąż zabronił mi pracować. Myślałam, że to z troski, lecz on chciał mieć otwartą furtkę, gdy będzie zwiewał do kochanki”„Leszek mnie rzucił, bo nie mogłam zajść w ciążę, Piotr się wściekł, gdy usłyszał, że zaszłam. Czy będę samotną matką?”„Byłem hulajduszą i zdradzałem swoją dziewczynę, to fakt, ale żeby włazić mojemu ojcu do łózka? Co ona sobie wyobraża?”